Witamy na naszej stronie internetowej wswietle.com


Jesteśmy grupą osób, które były w przeszłości związane ze wspólnotą raciborską. Treści zamieszczone na tym portalu, są przede wszystkim skierowane do jej obecnych członków.


Przeczytasz tu o tym, co każdy z nas przeżył, doświadczył będąc we wspólnocie lub opuszczając jej szeregi. Zapoznasz się też z tym, co mówią i czynią ludzie kierujący wspólnotą. Dla osób niezwiązanych z chrześcijaństwem, opis ten może być dość specyficzny (tak jak i grupa), przez co może zostać niewłaściwie odebrany. Nie chcemy jednak aby nasze słowa były interpretowane niezgodnie z naszą intencją, lub wyrwane z kontekstu. Nasze przeżycia i doświadczenia są AUTENTYCZNEPRAWDZIWE i jako takie nie mogą być przedmiotem osądu, czy oceny przez kogokolwiek. Ani przez osoby niezwiązane z grupą, ani tym bardziej przez członków wspólnoty. Nie jesteśmy też wrogami wspólnoty, choć za takich nas uznano. Nie występujemy przeciwko wspólnocie i nie podważamy jej autorytetów. Co więcej, wierzymy, że jest ona Bożym Dziełem!!!. Z naszego wieloletniego doświadczenia wyłania się też dwoisty obraz wspólnoty, który jest znany tylko animatorom. Jest znany tylko im, gdyż wielu z nich, jak nie wszyscy, nie przekazują w swoich grupach tego co dzieje się na spotkaniach animatorów. Gdyby zwykli członkowie mieli okazję zobaczyć ich lidera jak przeklina współbraci, poniża ich, czy też uchyla Słowo Boże, jak szczuje jednych przeciwko drugim, jak rozrywa więzy rodzinne i wiele innych rzeczy, na pewno nie darzyliby go takim szacunkiem i zaufaniem. W ich oczach i w ich przekonaniu jest to osoba święta i prowadzona przez Ducha Św. Niestety jest to obraz nieprawdziwy. Nauka jaką głosi lider jest przerażająca, a mogą to potwierdzić wszyscy animatorzy, którzy uczestniczyli lub uczestniczą w spotkaniach animatorów.


Jak już wspomniano, z różnych powodów nie jesteśmy z w/w grupą związani, a o okolicznościach temu towarzyszących chcemy tu napisać. Chcemy też opowiedzieć o tym jaki jest kierunek, w którym podąża wspólnota. Kierunek ten od początku istnienia wspólnoty zawsze był nadawany przez jedną osobę - lidera. Wszystko, co się dzieje, o czym się mówi we wspólnocie i jak mówi się o innych ludziach narzuca lider. Wielokrotnie też powiedziano o nas - o osobach nie będących już we wspólnocie (nie ma znaczenia od jak dawna), wobec całej wspólnoty, wiele złego, wiele półprawd, wiele kłamstw, oszczerstw i pomówień. A co gorsza, czyniono tak publicznie oraz wielokrotnie, gdy już niektórych z nas nie było we wspólnocie. Tą metodą od lat przypisuje się najbardziej absurdalne, a zarazem najwygodniejsze dla kierujących wspólnotą kłamstwa na temat osób będących poza nią. Nie dano nikomu z nas możliwości obrony. Niestety, działania kierujących wspólnotą są pozbawione jakichkolwiek skrupułów. Gotowi są oni poświęcić każdego, kto stanie świadomie lub nie, na przeszkodzie do tego, by osiągnęli swój własny cel, najczęściej znany tylko liderowi, lub co najwyżej jego najbliższemu gronu. Uważamy, że nikt z nas nie zasłużył na takie traktowanie. Ani my, ani osoby, które wcześniej podzieliły nasz los. Uważamy, że żadne oskarżenia nigdy nie powinny mieć miejsca (jeden jest oskarżyciel braci naszych - diabeł i to wystarczy - Ap.12:10), a jeżeli już, to czy nie powinny być czynione w obecności osoby, której one dotyczą, tak by mogła odpowiedzieć na te oskarżenia? Jeśli tak nie jest, to oznacza - manipulację i rzucanie oszczerstw (postawa taka nie przystoi chrześcijanom i jest oznaką wielkiego tchórzostwa. Może być też przedmiotem sporu sądowego o zniesławienie, oraz podżeganie do nienawiści - czego nie wykluczamy, przekonując się jak ogromne to zjawisko,a co gorsza czynione publicznie). Znane są nam prawdziwe motywy, jakimi kierowali się prowadzący wspólnotą przy decydowaniu nie tylko o naszych losach i są one naprawdę przerażające. Każdy z ludzi odpowiada za to, co mówi i robi. Odpowiada za swoje czyny. Jednak wielu z nas zostało pociągniętych do odpowiedzialności za czyny lub słowa innych, tylko po to, by pod pozorem troski o wspólnotę, ukryć prawdziwe intencje, jakimi kieruje się lider prowadząc wspólnotę. Woli on wyrzucać ludzi ze wspólnoty niż pozwolić na ich ujawnienie.


Niestety w związku z tym, że powiedziano o nas tyle złego, spotykamy się z wielką wrogością ze strony naszych współbraci, przyjaciół oraz całej wręcz wspólnoty. Z dnia na dzień, kilkudziesięcioletnie więzy przyjaźni zostały zerwane, bynajmniej nie przez nas. Nie zawsze tak było, a w obecnym czasie nienawiść i wrogość wielu urasta do niebywałych rozmiarów. Co więcej, od tych samych osób, które wcześniej określały się jako nasi bliscy przyjaciele, otrzymywaliśmy nawet SMS-y z pogróżkami. Ale o tych i temu podobnych sytuacjach, które nas dotknęły, przeczytasz wgłębiając się w treść naszych wypowiedzi.

Zdajemy sobie sprawę, że wiele osób, które są naprawdę wrogo nastawione do wspólnoty (my do nich nie należymy), tylko czekają na takie informacje, jak te przez nas opublikowane. Bynajmniej nie na tym nam zależy i nie mamy nic wspólnego z tego typu działaniami.

W związku z tym, zastrzegamy, że jedynym miejscem naszej wypowiedzi, jest ta strona internetowa. Nie można też naszych słów, bez naszej zgody wykorzystywać i rozpowszechniać. Żaden z nas nie brał i nie bierze udziału w dyskusjach na jakimkolwiek forum internetowym. Zastrzegamy też, że jeśli gdziekolwiek w Internecie znajdzie się fragment, lub cała nasza wypowiedź, to nie została ona przez nas autoryzowana.

Jak już powiedziano wcześniej, nie jesteśmy wrogami wspólnoty, a mimo to, osoby nią kierujące nieprzerwanie mówią:


- Są oni bardzo niebezpieczni dla wspólnoty
- Każdy kontakt z nimi będzie skutkował wyrzuceniem ze wspólnoty

Zachęcamy do przeczytania opisanych przez nas historii, a wyniknie z nich, że nie jesteśmy wrogami wspólnoty. Co więcej, przekonasz się, że chodzi nam o jej dobro. Z tego też powodu, mamy prawo opowiedzieć o tym co przeżyliśmy, czego doświadczyliśmy, co widzieliśmy, czego byliśmy i nadal jesteśmy świadkami oraz z czym nie możemy się zgodzić. Każdy zaś będący we wspólnocie ma prawo o tym wiedzieć, a zakaz kontaktu z osobami nie będącymi już we wspólnocie, powinien budzić najwyższy niepokój wszystkich, których on dotyczy. Znamy wszyscy słowa Chrystusa: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Rzeczywistym i największym wrogiem wspólnoty wierzących jest ten, kto zabrania poznania prawdy - o nas oraz o liderze i jego czynach. Każdy, kto przeczyta nasze wypowiedzi i jeśli choć w kilku rzeczach będzie  się z nimi zgadzał, a jednocześnie będzie akceptował wykazane przez nas nieprawidłowości (to najłagodniejsze określenie), ponosi ogromną odpowiedzialność za stan wspólnoty, i taka postawa jest dla niej prawdziwym zagrożeniem.


Wierzymy, jesteśmy też pewni tego, że we wspólnocie jest bardzo dużo osób, które szczerze i z ogromnym oddaniem podążają za Chrystusem. W ich sercach powstaje też wiele pytań i wątpliwości, na które nie otrzymają odpowiedzi. A gdyby je wypowiedzieli głośno, najkrócej mówiąc, zostaliby uznani za takich samych wrogów wspólnoty jak my. Od wielu lat obserwujemy jak poprzez strach lider manipuluje całą rzeszą ludzi.


Wierzymy i jesteśmy przekonani, że jedną z najważniejszych postaw we wspólnocie wierzących (każdym kościele chrześcijańskim) jest szczerość. Jest ona wręcz fundamentalna dla budowania kościoła, oraz wzrostu w wierze. Jednak w naszej wspólnocie postawa szczerości stała się narzędziem wykorzystywanym przeciwko jej członkom. Wielokrotnie, wielu ludzi doświadczyło skutków takiego działania. Wymaga się wobec każdego członka wspólnoty absolutnej i bezwarunkowej szczerości i przejrzystości, a jeśli ktoś oczekuje tej samej postawy od przełożonych w wierze, lub ma wątpliwości w tym temacie, to naraża się na przykre konsekwencje z powodu braku zaufania wobec nich, oraz wobec lidera. Przy tak rozbudowanym systemie donosicielstwa, (do którego lider wielokrotnie przez wiele lat zobowiązywał animatorów oraz podległych im ludzi z grup) każdy kto ma jakiekolwiek wątpliwości od razu zostanie wyłapany i uznany za zagrożenie, którego należy się jak najszybciej pozbyć. Wcześniej jednak pozbawiając go dobrego imienia. Wierzymy i wiemy o tym, że wielu ludzi nie zgadza się z obecnym kierunkiem wspólnoty, lub poszczególnymi decyzjami dotyczącymi jej funkcjonowania, albo po prostu z tym, jak są traktowani ludzie służący w niej z całego serca. Jednak z obawy przed wyrzuceniem ze wspólnoty, nie wypowiadają swojego zdania na ten temat, widząc jak zostali potraktowani ci z nas, którzy o tym próbowali powiedzieć.


Wspomnieliśmy nieco wyżej o szczerości. Każdy obecnie będący we wspólnocie jest bezwzględnie i pod groźbą wyrzucenia zobowiązany do absolutnego zakazu kontaktu z nami i wszystkimi byłymi jej członkami. Nie wolno z nami rozmawiać, witać się, telefonować, SMS-ować, utrzymywać jakiejkolwiek korespondencji. Każda próba kontaktu musi być "doniesiona" swojemu przełożonemu. Szczerość jest tylko przedmiotem zbierania haków na ludzi oraz manipulacji informacją, a co gorsza też i ludźmi.


My zachęcamy do kontaktu z nami. Nie musisz mówić o tym swojemu przełożonemu w wierze, ale też możesz jeśli chcesz. Czytając naszą wypowiedź, nie robisz nic złego. Czy naprawdę sądzisz, że słowa które od nas usłyszysz są w stanie zachwiać wspólnotą lub jej zaszkodzić albo załamać Cię w wierze? Przenigdy!!!. Słyszeliśmy wielokrotnie, że bardzo niebezpieczna jest rozmowa z każdym kogo już we wspólnocie nie ma (tak utrzymuje lider). To oznaczałoby, że wspólnota jest bardzo słaba. My uważamy, że wspólnota powołana została przez samego Jezusa Chrystusa i nie jest słaba. Nic tego dzieła Bożego nie jest w stanie zniszczyć, a już na pewno nie to, co mamy do powiedzenia. Jesteśmy osobami, które w dalszym ciągu idą za Jezusem, spotykają się z innymi wierzącymi. Modlimy się razem, a także chodzimy na niedzielne spotkania. Każdy może do nas przyjść, zobaczyć, co i jak robimy. Zależy nam na tym, by wspólnota wzrastała w Bożej Łasce, PrawdzieBożym Świetle. Dlatego nikt nie powinien mieć jakichkolwiek obaw przed przeczytaniem naszych historii, lub kontaktem z nami. Wiemy, że wiele osób będących w dalszym ciągu we wspólnocie podziela nasze zdanie. Co więcej, są przerażeni poczynaniami lidera. Pozostają oni niestety sami z tymi wątpliwościami. No nie do końca, zawsze mogą zwrócić się do animatora....


Nie jesteś sam!!! Przechodziliśmy przez to i możemy naprawdę pomóc. Poprzez tę platformę dajemy taką możliwość. Możesz napisać do nas. Zapewniamy pełną anonimowość. Nie musisz podawać żadnych swoich danych. Jak się skontaktować, przeczytasz w zakładce KONTAKT. Jeśli natomiast chcesz, by i Twoje doświadczenie było przez nas opublikowane, także napisz do nas. Otrzymasz szczegółowe informacje jak to zrobić.


Przez prawie 30 lat słyszeliśmy wiele konferencji głoszonych przez prowadzących wspólnotę. Niestety dziś świadczą one przeciwko nim samym, ale odpowiedzialność za wspólnotę wierzących ponosi każdy jej członek i nic nie usprawiedliwia biernego przyglądania się, jak traktuje się własnych braci przez innych współbraci, jak tłumaczy się decyzje Słowem Bożym wyrwanym z kontekstu, by tylko je uzasadnić i uwiarygodnić. Jeśli się to nie zmieni, to rzeczywiście przyszłość wspólnoty jest bardzo niepewna, z jednego powodu - to nie podoba się samemu Bogu! Wiemy, że wiele osób w swoim domowym zaciszu słyszy Boga mówiącego o tym. Straszne jest jednak to, że na słuchaniu się kończy. Jeśli w tym, co mówimy nie mamy racji, to nikt ze wspólnoty nie musi się tym przejmować. Ale, co jeśli mamy rację? Co wtedy?


Wierzymy jednak, że wspólnota może dalej wzrastać w Bożej łasceBożym świetle, ale wymaga to konkretnego działania wszystkich związanych z nią wierzących, a w szczególności starszych, gdyż oni jako przełożeni w wierze odpowiadają najbardziej za obecny i przyszły stan wspólnoty.


Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny fakt. Bracie, siostro, nie możesz być tak zaślepiony, zaślepiona, by nie dostrzec że (chyba że nie chcesz tego widzieć):
Moment publikacji niniejszej strony internetowej, naszych wypowiedzi, to tak naprawdę tylko zwieńczenie tego, co robiliśmy wcześniej. Przez kilka miesięcy, od lipca bieżącego roku (2014) przygotowywaliśmy się do tego, nie siedzieliśmy bezczynnie. W tym czasie modliliśmy się o Bożą pomoc w naszych działaniach i błogosławiliśmy tych, którzy traktują nas jak wyrzutków - jak wielkich złoczyńców (choć nikomu nie zrobiliśmy nic złego). Szukaliśmy Bożej woli, co możemy zrobić, by dać możliwość zapoznania się obecnym członkom wspólnoty z tym, co nas spotkało oraz, w jakim kierunku podąża wspólnota. Spotykaliśmy się w ogólnie dostępnych miejscach, nie ukrywając tego. Zastanów się bracie, siostro, jakie "światło" do tego, co robiliśmy miał w tym czasie lider wspólnoty. Jego "objawienie" ograniczało się do tego, że ma on absolutną pewność, że niektórzy z nas, są autorami jednego, czy też kilku postów na forum internetowym, czego zresztą i tak nie zrobiliśmy. Jego "światło" do wspólnoty, od kilku lat, sprowadza się do oczerniania, obmawiania, osądzania, poniżania i publicznej chłosty tych, których już we wspólnocie nie ma (choć nie tylko). Tego nie dało się już słuchać. A przecież nie to powinno być sensem i treścią życia wspólnoty wierzących, tylko ewangelia i jej głoszenie. Pamiętamy i na własne oczy widzieliśmy, jak ów lider miał poznanie i prawdziwe światło do tego, co naprawdę się działo wokół niego lub, co dotyczyło wspólnoty. To napawało nas bojaźnią Bożą i budowało przekonanie o tym, że sam Bóg przyznawał się do nas, do lidera, prowadząc go w ponad naturalny sposób. Co więcej, uznajemy to i nigdy tego nie zakwestionujemy. Z wielką jednak przykrością stwierdzamy, że "światło", którym dziś się kieruje, nie jest już światłem, ale działaniem po omacku, jest CIEMNOŚCIĄ. W przeciwnym wypadku nie doszłoby do opublikowania naszej wypowiedzi, którą bez wątpienia oceni on jako atak na jego osobę. To, co robimy nie jest niczym złym, gdyż dąży do postawienia w świetle rzeczy, które już dawno powinny być znane powszechnie. Wielokrotnie słyszeliśmy z ust lidera, oraz starszych w wierze, że wspólnota jest zdrowym kościołem. A jednocześnie budowano w nas przekonanie o tym, że nie wolno krytykować lidera. Nie wolno nawet pomyśleć o tym, że może się mylić. Wszystkie jego decyzje są niepodważalne, a jeśli ktoś ośmieliłby się poddać którąkolwiek w wątpliwość, to uznane to zawsze było za "podniesienie ręki na pomazańca Pańskiego". Nic bardziej mylnego. Nie można zestawiać wydarzeń opisanych w Starym Testamencie bezpośrednio z życiem w Nowym Przymierzu, bez uprzedniego odniesienia do Nowego Testamentu. Przytoczone zdanie o "podniesieniu ręki na pomazańca Pańskiego" pochodzi z 1 księgi Samuela z rozdziału 24. Jednak wtedy Dawid, bo on jest autorem tych słów, mówi, że nie podniesie ręki... Chodzi o zabicie Saula. Tak jak napisano wcześniej, nie można odnosić tego fragmentu, tej zasady w czasach Nowego Przymierza, bez odniesienia do Nowego Testamentu. Tym odniesieniem jest sytuacja, gdy Święty Paweł napomina Świętego Piotra - List do Galatów 2,11-14 (tłumaczenie Ligii Biblijnej):


11. Gdy jednak Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, dlatego że zawinił.
12. Otóż zanim pojawiły się osoby z otoczenia Jakuba, jadał razem z poganami. Po ich przybyciu natomiast zaczął ich unikać z obawy przed zwolennikami obrzezania.
13. W tej dwulicowości dołączyli do niego również inni Żydzi. Nawet Barnaba dał się wciągnąć w ich obłudę.
14. Gdy zauważyłem, że postępują niewłaściwie, wbrew prawdzie dobrej nowiny, powiedziałem do Kefasa wobec wszystkich: Jeśli ty, będąc Żydem, żyjesz również po pogańsku, a nie tylko po żydowsku, to dlaczego zmuszasz pogan do życia wyłącznie po żydowsku?

Święty Paweł nie tylko zwrócił uwagę ale i napomniał Apostoła Piotra i wcale nie oznaczało to "podniesienia ręki na pomazańca Pańskiego". I to jest zdrowe. Niestety takiej postawy zabrakło we wspólnocie, co nie jest objawem zdrowym. Przez wiele lat, lider budował w nas pewien wzór zachowań bazując na szczerości, zaufaniu, oddaniu. Dziś ten wzór zachowań lider wykorzystuje nie po to, by chronić wspólnotę, ale by chronić siebie, by nie wyszły na jaw jego błędne decyzje, kłamstwa, oszczerstwa, intrygi oraz wiele innych rzeczy. Bo czemu ma służyć to odcięcie wspólnoty od całego środowiska chrześcijańskiego nie tylko w Polsce?


Wiemy, że lider nie spodziewał się, że posuniemy się do publikacji naszych wypowiedzi, gdyż nikt nigdy wcześniej nie zdobył się na nic podobnego. Powinien był jednak liczyć się z tym, że rzucane przez niego oszczerstwa i kłamstwa, kiedyś zostaną zdemaskowane, pomimo usilnych jego starań. Wiemy, że narażamy się na jeszcze większe szykany ze strony naszych współbraci. Wypowiadamy się, bo zależy nam na tym, by wspólnota znowu byłą zdrową, wzrastającą w Bożym świetle społecznością. Z ogromną przykrością stwierdzamy także, że wizerunek wspólnoty będzie rzutować bardzo niekorzystnie na całe chrześcijaństwo i to jest największą stratą dla samego Chrystusa. Chcieliśmy tego uniknąć, próbując skontaktować się z kilkoma osobami kierującymi wspólnotą. Chcieliśmy porozmawiać o tym, co widzimy, i co jest prawdziwym zagrożeniem dla wspólnoty. Niestety jednak, jak należało się tego spodziewać - bezskutecznie.


Tym, co zawsze pozwala zweryfikować czyjeś działania w jakiejkolwiek społeczności ludzi wierzących, czy są one od Boga czy nie, są słowa Jezusa z Ew.Jana 13:35:


"Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli jedni drugich darzyć będziecie miłością" (Tł. Liga Biblijna)

To, co dzieje się w ostatnich latach we wspólnocie nie ma nic wspólnego nie tylko z zacytowanymi wyżej słowami Chrystusa. Kiedyś przyciągała ona ludzi do siebie właśnie postawą miłości, widoczną bardzo wyraźnie wewnątrz jak i na zewnątrz, a może przede wszystkim poza nią. Dziś niestety, to działania lidera powodują odejścia wielu ludzi. Kiedyś wspólnota była niezwykle charyzmatyczna. Dziś stała się miejscem, gdzie tropi się agentów, szczurów, judaszów i jej wrogów, gdzie o jej członkach lider mówi nie przebierając w słowach: "idioci, głupcy, wariaci, gnoje, " i.t.p. i nazywa to zdrowym kościołem!!! Zamiast Ewangelii, głoszona jest potrzeba władzy w mieście (trzech kandydatów na radnych startowało w tych wyborach - 2014), a osoby mu podległe wykonują bezkrytycznie każde jego polecenie. Znamy przypadki, że na jego polecenie ludzie porzucali swoje miejsca pracy. Na jego polecenie wielu ludzi zerwało wieloletnie więzy przyjaźni. Na jego wyraźny imperatyw rozpadło się wiele małżeństw. Każdy z animatorów wie, że wszelka decyzja dotycząca ludzi w grupach zawsze jest podejmowana przez lidera, a ludziom z grup każe on mówić, że to sami animatorzy decydują. Lider wmówił nam, że kościół ma być budowany na fundamencie apostoła, którym jest on sam i tylko on. Zdobył nasze bezgraniczne zaufanie i bezkrytyczne posłuszeństwo. Dziś widzimy jak lider wykorzystuje je niestety do złych celów!


Zapraszamy do zapoznania się z naszymi wypowiedziami. Zachęcamy do kontaktu z nami. Jeśli kierunek wspólnoty nie zmieni się, to niestety czeka ją upadek. Zanim jednak on nastąpi, wiele krzywdy spotka ludzi naprawdę wierzących w to, co mówi i robi lider.
Pamiętaj, nie robisz nic złego!!!



aktualizacja: 2014-11-17

Ew. Mat.5:13-16

13 Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
14 Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.
15 Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
16 Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Biblia Tysiąclecia

Cechy zdrowego kościoła:

  • Współpraca między lokalnymi kościołami
  • Pasterz jest osobą jawną wewnątrz i na zewnątrz
  • Finanse są jawne dla wszystkich ludzi
  • Wszystkie działania kościoła są jawne
  • Modli się o władzę, a nie pożąda jej